Jeziora Polski pn-zach
Jezioro Czarnogłowy
Czarnogłowy to spora wieś położona ok. 10km na wschód od drogi krajowej nr 3 (E65). Jest to ciekawy geologicznie obszar - skały osadowe z górnej jury występują tutaj zaledwie kilka metrów pod powierzchnią ziemi, a w niektórych miejscach zdarzają się ich wychodnie. Do 1960 roku działała w tym miejscu kopalnia odkrywkowa kredy, która była surowcem przetwarzanym w pobliskiej fabryce. Po zaprzestaniu eksploatacji i wyłączeniu pomp woda zalała wyrobisko i tak powstał ten niezwykle ciekawy zbiornik.
Dojazd
Jadąc z kierunku zachodniego należy zjechać z "trójki" w miejscowości Przybiernów kierując się na Rokitę i Moracz. Tam droga rozwidla się - nas interesuje kierunek południowo wschodni (czyli w prawo). Kilkaset metrów dalej mamy kolejne rozwidlenie - tym razem wybieramy drogę prowadzącą w lewo i po ok. 2 km docieramy do wsi. Na pierwszym skrzyżowaniu z drogą poprzeczną skręcamy w prawo (na południe), jedziemy cały czas mniej więcej prosto, zjeżdżamy na dziurawą szutrówkę i kilkaset metrów dalej zobaczymy drewniane wiaty, które oznaczają, że dotarliśmy na miejsce.
Dojeżdżając od strony wschodniej najprościej chyba będzie dotrzeć najpierw do Golczewa i poszukać drogi 108 (kierunek Gadom, Baczysław). Nie jedziemy nią zbyt długo - zaraz za jeziorem odbijamy w lewo kierując się na Kłęby i Włodzisław. Jakieś 1,5 km za Włodzisławiem jest droga w lewo, która prowadzi wprost do wsi Czarnogłowy. Dalej prosto przez wieś (z grubsza na południe) i jak powyżej, czyli szutrówka, drewniane wiaty i jesteśmy na miejscu.
Nurkowanie
Niestety w tym miejscu jak na razie nurkowaliśmy tylko raz. Była to jedynie krótka przerwa podczas powrotu z wakacji, więc z własnego doświadczenia zbyt wiele o tym zbiorniku powiedzieć nie możemy. Wybraliśmy najprostszy wariant, czyli nurkowanie z kąpieliska niedaleko wsi (północno-zachodnia strona jeziora). Dojazd nad sam brzeg nie jest możliwy, samochód pozostawiamy na końcu drogi i czeka nas mały spacer ze sprzętem. Zaraz przy brzegu dno opada dosyć gwałtownie na 15-20 metrów. Płynąc w lewo (ten kierunek wybraliśmy) można zrobić fajne nurkowanie przy ścianie wyrobiska, która opada pionowo na kilkanaście metrów w dół. Widok raczej nie często spotykany w naszych jeziorach. Na brzegu sporo korzeni rosnących tutaj kiedyś drzew, od czasu do czasu można również trafić na niewielkie pojedyncze sosny z pozostałymi jeszcze gałęziami. Wszędzie sporo osadów wapiennych - łatwo podnoszą się z dna i skutecznie psują widoczność.
Na drugim końcu jeziora (część północno wschodnia) drzew jest znacznie więcej - tam właśnie znajduje się słynny zatopiony las. Niestety tego miejsca jeszcze nie odwiedziliśmy, ale opisy innych są bardzo zachęcające. Mam nadzieję, że niedługo sami to sprawdzimy i będziemy mogli uzupełnić naszą relację.
Byliśmy tam w lipcu 2006 roku. W większości jezior, które w tym czasie odwiedziliśmy występował wyjątkowo intensywny zakwit, więc widoczność była marna. W Czarnogłowach było zdecydowanie lepiej, co potwierdza opinie o dobrej przejrzystości wody w tym miejscu. Kilka metrów pod powierzchnią było już zupełnie czysto, ale niestety raczej ciemno (zawiesina nad głową skutecznie blokowała światło). Wszystko wskazuje na to, że w bardziej sprzyjającym okresie może być naprawdę fajnie.
Podstawowy minus nurkowania w tym akwenie to temperatura. Niektórzy być może to lubią, ale dla nas 6° to zdecydowania za mało, a tyle właśnie miała woda na kilkunastu metrach. Nurkowanie w mokrej piance w takich warunkach nie należy do przyjemności (czego jednak nie robi się dla takich widoków:)). Wrażliwym na niskie temperatury polecam ocieplacz lub suchacza.
Plon fotograficzny z tego nurkowania nie jest imponujący. Brak doświadczenia z podwodnym sprzętem foto i niewielka ilość światła w najciekawszych miejscach "odrobinę" popsuły efekty. Dochodzi do tego gwałtowny spadek temperatury, który wywołał kondensację pary na porcie obiektywu i wyszło to co widać poniżej. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej.
